Recenzja "Nie przebaczaj II"

Znacie „Nie przebaczaj”? Przepięknie ilustrowany, oryginalny komiks ze świetnie zapowiadającą się fabułą? Jeśli nie, powinniście szybko nadrobić zaległości. Jakiś czas temu światło dzienne ujrzała sfinansowana przez crowdfunding druga część historii. Dzięki uprzejmości autora (dziękuję i kłaniam się nisko) mogłam zapoznać się z nią i zobaczyć, czy wypadła równie dobrze, jak jej poprzedniczka. 


Jak ostatnio, tarantinowski western Kuby Ryszkiewicza już od pierwszych zapiera dech niezwykłym klimatem. Ujawnia się on w dwóch kwestiach: języku i świecie przedstawionym. Umiejętna rusyfikacja wypowiedzi bohaterów może być na początku niezrozumiała, ale wyłapywanie znaczeń z kontekstu nie jest szczególnie trudne. Za to jak pomaga to poczuć atmosferę Kresów! Świetny zabieg. Świat, w którym żyją bohaterowie, doskonale komponuje się tytułem – on również nie przebacza. Brutalność jest wyważona, nie przesadna, całość sprawia wrażenie surowej, oschłej i realnej. To bez wątpienia jedna z największych zalet „Nie przebaczaj”.

Historia zaczyna się tam, gdzie zostawiliśmy ją ostatnio, jednakże w zupełnie innych okolicznościach. Tym razem od początku śledzimy poczynania bandy Łazara, złoczyńcy, który w poprzednim tomie odpowiedzialny był właściwie za wszystkie nieszczęścia, jakie spotkały Tadeusza – naszego głównego bohatera. 
Mamy więc obserwować grupę zabijaków dowodzoną przez znanego nam szwarccharaktera. To ciekawy zabieg, takie spojrzenie na świat oczami antagonistów często pozwala ujrzeć ich w innym świetle, dostrzec ich ludzką stronę, poznać motywacje czy cele. Tutaj… cóż, ludzie Łazara nie są raczej tym typem antagonistów. Mamy okazję oglądać ich beztroskie, radosne mordowanie i gwałcenie okolicznej ludności, które pozbawione jest jakichkolwiek rozmyślań, wewnętrznych rozterek czy dookreślonych motywów. Banda przypomina nieco stado zwierząt, które dostają, czego chcą – ale tylko, jeśli są wystarczająco silni, żeby to zdobyć i utrzymać. Tak jest z jednym z bohaterów, który na początku komiksu przygarnia małą dziewczynkę i stara się trzymać swoich kompanów z dala od niej. To ładnie przedstawiony wątek, który perfekcyjnie pasuje do klimatu, świata przedstawionego i postaci: nie jest w żaden sposób ugrzeczniony, wygładzony czy bezsensownie osłodzony. Można było to łatwo zepsuć, a wyszło naprawdę elegancko. Kiedy opowieść o zbóju i dziecku ma się ku końcowi, wracamy do znanego nam młodzieńca, Tadeusza. Niewiele zmienił się od czasu „jedynki” - jest tak samo małomówny, wciąż gra na skrzypcach, nie zmalała też jego determinacja i chęć zemsty na Łazarze. Co istotne, w końcu postanowił on wprowadzić swoje plany w życie, a jego konfrontacja z oprawcą staje się coraz bliższa.

Mimo sporej liczby stron i ukazanych na nich wydarzeń, „Nie przebaczaj II” jest niestety potwornie krótkie – wydaje mi się to nawet bardziej dojmujące, niż przy okazji pierwszej części. Fabuła rusza do przodu i widzimy, że coś zaczyna się dziać – niestety, tylko przez moment, bo sekundę później komiks się kończy. Nie tylko powoduje to odczucie niedosytu, ale i sprawia, że „dwójka” zdaje się być niewłaściwie wyważona: początek, to jest cała historia zbójów Łazara, ma świetne tempo, nie nudzi, nie śpieszy się. To, co następuje później jest w porównaniu z tym straszliwie skrótowe, zwięzłe i wygląda nieco na teaser kolejnego tomu. Teaser sprawny i działający – po kontynuację chce się sięgnąć już teraz, od razu – jednakże odrobinę zawodzący. 

Czas wspomnieć o stronie graficznej. Marianna Strychowska ponownie zajęła się rysunkami, tym razem naprawdę przechodząc samą siebie. Już przy pierwszym tomie jej prace były powalające, dodatkowo doskonale wpasowujące się w klimat historii i idealnie uzupełniające, miałam jednak pewne zastrzeżenia do poszczególnych kadrów, które bywały rysowane dość niedbale. Tutaj nie odnoszę takiego wrażenia w najmniejszym stopniu. Nie wiem, co na to wpłynęło, ale ta część „Nie przebaczaj” wydaje mi się bardziej dopieszczona pod względem graficznym. Tym razem znacznie częściej zatrzymywałam się na pojedynczych kadrach i chłonęłam ich piękno, a po lekturze niejednokrotnie przeglądałam komiks, żeby tylko nacieszyć oczy cudowną kreską Marianny, niesamowitym użyciem szarości i umiejętnym kadrowaniem. Prawdziwa wizualna uczta. 

Słowem podsumowania, „Nie przebaczaj II” to godny następca poprzedniego tomu. Komiks zachował surowy, duszny klimat i realistyczną brutalność, konsekwentnie prowadzi też zarysowaną na początku historię osobistej wendetty protagonisty. Niestety, w znacznym stopniu powtarza także swoje własne błędy: historia znowu zaserwowana została jedynie w malutkim kawałku, który zamiast zaspokoić apetyt, jedynie go zaostrza, obiecując więcej. Niewiele polepszyła się także kwestia postaci, jako że wciąż są słabo zarywane i nie pozwalają się poznać, polubić i zżyć z nimi. Na plus należy jednak policzyć fakt, że historia skupiła się tym razem na mniejszej liczbie bohaterów, dzięki czemu dostali oni więcej czasu, a wskazanie głównego bohatera komiksu stało się łatwiejszym zadaniem. Do tego warto wspomnieć o genialnej oprawie graficznej, moim zdaniem lepszej nawet niż w „jedynce”. 

Mimo paru wad drugi tom „Nie przebaczaj” wciąż jest oryginalną, dojrzałą, niecodzienną lekturą, zdecydowanie wartą uwagi i wyczekiwania na ciąg dalszy. Niezwykle niecierpliwego wyczekiwania – bo co jak co, ale ten komiks naprawdę nieziemsko wciąga.

Komiks możecie zakupić za pośrednictwem allegro, na przykład tutaj. Ogromnie do tego zachęcam.
Wkrótce jakieś "Warcrafty", czy coś.
Stay tuned. 

Comments