Recenzja "Nie przebaczaj"

Procesu sprzedawania się ciąg dalszy. Tym razem jednak rzecz nie wyżebrana, a zaproponowana mi przez autora (moje ego i radość z prowadzenia bloga gwałtownie urosły i przebiły się przez sufit), w dodatku taka, z którą nigdy do czynienia nie miałam. Tytuł co prawda obił mi się kiedyś o uszy, ale nie zagłębiałam się w temat i nie kojarzyłam nawet, że komiks ten został już wydany - słowem, nie wiedziałam o nim właściwie nic. Miło czasem zapoznać się z czymś, wobec czego nie ma się absolutnie żadnych oczekiwań, polecam. 


"Nie przebaczaj" jest przez autorów określone mianem mrocznego westernu, inspirowanego między innymi filmami Quentina Tarantino czy oryginalną trylogią Star Wars, to wszystko zaś osadzone jest w realiach Polski dwudziestolecia międzywojennego. Przyznaję, że nie nastawiłoby mnie to szczególnie pozytywnie, gdybym przeczytała o tym przed lekturą. O ile każda z wymienionych części składowych jest bardzo przeze mnie lubiana, tak dość ciężko było mi wyobrazić sobie jakieś zgrabne połączenie tego wszystkiego w jedną całość. Niezwykle miłą niespodzianką był fakt, że twórcom jakoś się to udało - świat przedstawiony w komiksie faktycznie ma w sobie coś z wymienionych wcześniej produkcji, jest przy tym ogromnie klimatyczny, nieprzyjemny i dość brutalny. Nie sprawia to na szczęście wrażenia kalki filmów, gdyż oryginalnego posmaku nadaje umiejscowienie akcji w czasie i przestrzeni: Kresy Wschodnie lat trzydziestych ubiegłego wieku nie są z pewnością często spotykanym tłem wydarzeń w kulturze popularnej. Tak specyficzne okoliczności są jednak jedynie punktem wyjścia dla opowiadanej historii, co jest zresztą często podkreślane przez autorów komiksu. Fabuła mogłaby zapewne toczyć się na Dzikim Zachodzie i nie wpłynęło by to znacznie na przedstawione w tym numerze zdarzenia - dlatego tym bardziej cieszy mnie wybór naszego rodzimego podwórka. 

Historia zapowiada się jak taka typowa opowieść o zemście, motyw oklepany, ale lubiany i dający spore możliwości. Mamy okazję śledzić losy zubożałej rodziny - Eustachego, jego żony Marii i syna Tadeusza - która po zakończeniu wojny zmuszona jest wrócić do swojego majątku na Kresach. Przez lata wiodą tam wcale beztroskie i sielskie życie. Oczywiście, do czasu. Pewnego dnia w posiadłości zjawia się znany w okolicy Łazar, który to w brutalny sposób pozbawia młodego Tadeusza i jego ciężarną matkę głowy rodziny oraz dachu nad ich własnymi głowami. Bohaterowie są zmuszeni do zamieszkania w pobliskim burdelu, ale, jak można się domyślić, nawet tam nie będą bezpieczni na długo. 
Pierwszy tom zdaje się być zaledwie wstępem, prologiem do samej fabuły - widzimy tu jedynie początki bohatera, Tadeusza, oraz wydarzenia, które (jak podejrzewam) staną się motywacją do jego dalszych działań. Opowieść urywa się nagle, zeszyt kończy się obietnicą ciągu dalszego i pozostawia czytelnika z bolesnym uczuciem niedosytu. Uważam to za znaczny minus, ale domyślam się, że jest to działanie jednorazowe, a kolejne numery komiksu uraczą nas już pełnoprawną, krwistą historią. 

Podobny problem mam z bohaterami, a właściwie ich brakiem. Nie mamy tu okazji poznać nikogo lepiej, przywiązać się do postaci: Eustachy umiera właściwie na samym początku, Maria istnieje głównie na drugim planie, a sam Tadeusz jest na razie raczej biernym obserwatorem rozgrywających się wydarzeń. Widzimy jego dzieciństwo, dorastanie, i radzenie sobie z trudną sytuacją, ale w większości wszystko to ogranicza się li i jedynie do przygrywania na skrzypkach oraz doglądania jego matki i młodszej siostry. Sytuacja zdaje się zmieniać pod koniec komiksu, czyli jak już wspominałam: co lepsze zastawiono najwyraźniej na kolejny zeszyt. Główny antagonista opowieści też moim zdaniem nie powala, chociaż nie mogę odmówić mu swego rodzaju charyzmy czy uroku, i zapewne również okaże się ciekawszy w przyszłości. Oby. 

Od strony technicznej "Nie przebaczaj" wypada naprawdę wspaniale. Ciężki klimat jest budowany w znacznym stopniu przez czarno-białe ilustracje, małe, ciasne kadry czy duże ilości scen pozbawionych dialogów. Rysunki Marianny Strychowskiej idealnie pasują do przedstawionej historii, są śliczne, choć dość nierówne: obok pięknych, dopracowanych scen mamy wiele ilustracji dość niedbale narysowanych, z ledwie zaznaczonym tłem. Przez większość czasu mamy jednak możliwość podziwiać ostrą, raczej szczegółową kreskę, momentami odrobinę kojarzącą mi się z Philem Noto, ale może to być tylko moje odczucie. Ogólnie oprawa graficzna spisuje się świetnie, doskonale współgrając z przedstawioną historią.

"Nie przebaczaj" nie jest zdecydowanie komiksem idealnym, ale to z pewnością jedna z ciekawszych pozycji, z jaką miałam ostatnio okazję się zapoznać. To sprawnie poprowadzona opowieść z mrocznym, brudnym i nieprzyjemnym klimatem, okraszona pięknymi rysunkami. Pierwszy zeszyt nie powala pod względem fabularnym, ale zapowiada interesującą, wciągającą historię. Polecam każdemu, kto ma ochotę na oryginalny projekt osadzony w polskich realiach, albo po prostu na kawał porządnego komiksu, w którym nikt nie lata po okolicy w pelerynach.

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję twórcom. Zwykli śmiertelnicy mogą nabyć go drogą kupna tutaj - nie kosztuje dużo, bo jedynie 28 złotych za ponad 80 stron ładnie wydanego komiksu.

Dziękuję za uwagę i zapraszam do krytykowania w komentarzach.

Comments

  1. Wiesz co? Doszłam do wniosku, że trudno mi komentować twojego bloga. Gdy to sobie uświadomiłam, zadałam sobie pytanie, które brzmiało „Czemu?”. Cóż, chyba temu, że wszystkie twoje recki są dobrze napisane, praktycznie pozbawione błędów (ewentualnie ja jestem taka tępa i ich noe zauważam), interesujące, łatwe do przeczytania, czyli nie ma ich za co skrytykować. W dodatku rzadko Reckless rzeczy, które znam. Powiedz mi, co ja mam pisać w komentarzu?! Marudzić nie mogę, dyskutować o produkcie też nie… Smuteczek.
    A, i fajna recka.

    T.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ech, nawet nie wyobrażasz sobie, jak miło mi czytać takie rzeczy.
      Ogólnie brak jakiekolwiek odzewu, krytycznego czy nie, jest dość straszny - zdecydowanie wolałabym przeczytać takie "fajna recka", czy choćby "ujnia, bezsensu, nie pisz więcej", niż nie przeczytać nic. ;)
      Mam zamiar w najbliższym czasie napisać o paru rzeczach, które kojarzy chyba ciut więcej osób, może coś z tego wyjdzie. I o "Endgame", w końcu.

      Delete
    2. Jej, doczekałam się :)
      Hah, rozumiem to, kiedyś blogowałam i brak komentarzy był smutny, zwłaszcza kiedy pod innym wpisem kilka tych komentarzy było (ale brzydko mi się słowo powtórzyło… Zła T, zła!).
      Powiem szczerze, że chciałam skomentować wcześniej, ale na telefonie nie działa mi anonimowy, komputera z kolei niezbyt często używam. Cóż, dzięki za (przyszłą) recenzję „Endgame” i do następnego postu. :)

      T.

      Delete
  2. Z dedykacją <3 Zazdoszczę!

    ReplyDelete
  3. Dedykację można dostać zamawiając komiks przez allegro na naszej aukcji. http://allegro.pl/komiks-nie-przebaczaj-i5547268785.html

    ReplyDelete

Post a Comment