Recenzja "Lisa" #2

Ze sporym poślizgiem (jak zwykle), ale jest. Drugi numer "Lisa" miałam w planach zdobyć już dawno temu, ale [tu wstaw sensowną wymówkę], więc mogłam zabrać się za to dopiero teraz. Sam komiks otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Sol Invictus, co oznacza, że oficjalnie Sprzedałam Się™, a mój blog został Komerchą™. Uważam to za bardzo ważny krok w mojej pseudoblogerskiej pseudokarierze, kolejnym będzie wyprzedawanie pozytywnych recenzji za ciastka. Czy coś.  
Opinia o pierwszym numerze wisi tutaj.


"Lis" to komiks w klimatach superbohaterskich. Opowiada o młodym Polaku, Gabrielu Majewskim, który powraca do rodzinnego kraju z emigracji, wzbogacony o zestaw supermocy i doświadczenie w wykradaniu cennych przedmiotów. Ma zamiar wykorzystać obie te rzeczy w rozwijaniu swojej złodziejskiej kariery w Warszawie, na jego drodze staje jednak samozwańczy obrońca miasta, Strażnik, specjalizujący się w pacyfikacji zarówno zbrodniarzy, jak i całkiem niewinnych ludzi.
Pierwszy numer poświęcony został w znacznej części backstory głównego bohatera, poznajemy w nim też zarys głównego problemu, jakim niewątpliwie jest supersilny furiat bijący ludzi na ulicach. Problem, z początku dość odległy, zwraca uwagę Lisa w brutalny sposób - zaplanowany przez niego skok zostaje bowiem przerwany przez niespodziewane pojawienie się Strażnika. Przez cały drugi zeszyt mamy możliwość oglądać walkę obu postaci, okraszone charakterystycznym tłem superbohaterskich pojedynków: wewnętrznymi monologami, mniej lub bardziej zabawnymi one-linerami oraz niszczeniem mienia publicznego. Poza tym dostajemy kolejną porcję retrospekcji wyjaśniających originy bohaterów. 

Jak można się spodziewać, zeszyt przepakowany jest akcją. Starcie złodzieja i "obrońcy" jest świetnie rozegrane, nie polega wyłącznie na okładaniu się pięściami czy rzucaniu o ściany, co zresztą byłoby raczej nudne i nie miałoby większego sensu - w bezpośredniej walce zabójcza góra mięśni, jaką jest Strażnik nie miałaby prawdopodobnie większego problemu z pokonaniem takiego chucherka (z supermocami, ale jednak) jak Lis. Zamiast tego dostajemy liczne uniki, uciekanie, ukrywanie się i atakowanie z zaskoczenia, czyli wszystkie sposoby, na które postać tego typu może zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Wszystko to wypada bardzo ładnie i dynamicznie. Żeby nam się nie nudziło, cały pojedynek jest komentowany przez Gabriela - częściowo wewnętrznie, częściowo nie - grunt, że protagonista gadać najwyraźniej lubi i nie ma zamiaru powstrzymywać się przed tym nawet w czasie obijania ludzi młotem (tak bajdełej, to ten młot jest super, mam cichą nadzieję, że Lis zatrzyma go na dłużej. Superbohaterowie z wielkimi młotami do obijania ludzi są osom, świat potrzebuje ich więcej). Mamy trochę rzucanych w biegu żartów, które świetnie wpasowują się w portret naszego superzłodzieja, ale są tu też poważniejsze dylematy w stylu "uciekać czy bohaterzyć?". 
Końcówka numeru poświęcona jest wspomnieniu z londyńskiej placówki, w której to moce zdobył Lis - dowiadujemy się paru nowych informacji na temat Strażnika, zarysowana zostaje też jakaś większa intryga sięgająca znacznie wyżej, niż można by się spodziewać (z tymi tajemniczymi intrygami to zawsze tak bywa w sumie). Całość jest naprawdę dobrze poprowadzona, wciągająca i zachęcająca do sięgnięcia po kolejny zeszyt. 

"Lis" stoi jak na razie właściwie dwójką bohaterów - zarówno w tym numerze, jak i w poprzednim pojawiło się co prawda parę dodatkowych postaci, ale większości nie poświęcono zbyt wiele uwagi, ot tyle, żeby nie byli zbyt anonimowi. Z tego grona nieco wyróżnia się osoba odpowiedzialna za otrzymanie przez Gabriela mocy, ale nie w znacznym stopniu. Co do naszych głównych bohaterów, sprawdzają się idealnie. Lis należy do jednego z moich ulubionych typów postaci komiksowych, takie bohatera, który właściwie wcale nie planował żadnego bycia bohaterem, ale jakoś skończył ratując ludzi spod rzucanych przez villainów samochodów. Nie jest krystalicznie czysty, nie przyświeca mu żaden wyższy cel, nie towarzyszy mu też żaden dziwny kompleks typu "to moje miasto i muszę go bronić przed wszystkim". Ot, zwykły chłopak, który robi pożytek ze swoich umiejętności, w międzyczasie próbując się dorobić. Bohater idealny, o. Strażnik jest natomiast jego całkowitym przeciwieństwem, mocno z nim kontrastującym (tak pod względem fizycznym, jak psychicznym). Nie wiemy o nim jeszcze wszystkiego, ale retrospekcje przedstawione w tym numerze rzucają sporo światła na jego postać. 

Co do oprawy graficznej, stoi ona na niezwykle wysokim poziomie i jestem nią zachwycona. Kreska jest dość surowa, szczegółowa w istotnych momentach, ale najczęściej raczej oszczędna i minimalistyczna, zwłaszcza jeśli chodzi o tła. Pozwala to uniknąć niepotrzebnego chaosu, szczególnie w scenach akcji, które są bardzo zdynamizowane i ekspresywne. Największym plusem jest moim zdaniem kolorystyka, ograniczająca się jedynie do paru barw i wszechobecnych cieni, co nadaje taki przyjemny, duszny, mroczny klimat. Całość wygląda ślicznie i naprawdę przyjemnie się na to patrzy. Oby tak dalej, chociaż wydaje mi się, że nie zaszkodziłoby więcej Warszawy w tej Warszawie - skoro bohaterowie bawią się na naszym rodzimym podwórku, można by oczekiwać ciut więcej ujęć miasta, nie tylko ciasnych uliczek czy dachów budynków. Ale to już tylko moje jęczenie. 

Dopełnieniem jest wydanie, naprawdę porządne i ładne, na takim grubym papierze i z całkiem wysokim prawdopodobieństwem przetrwania okresu dłuższego niż parę miesięcy.Komiks ma aż trzy warianty okładkowe, standardowy, niestandardowy i wersję przygotowaną specjalnie dla sklepu yatta. Wszystkie bardzo przypadły mi do gustu, najbardziej ta ze Strażnikiem w roli głównej - ładnie się chłopak prezentuje, serio. 

Nie jestem pewna, do czego właściwie mogłabym się tu doczepić. Drugi "Lis" jest dokładnie tym, czego oczekiwałam po przeczytaniu pierwszego. Raczej kameralna historia sympatycznego bohatera, sporo akcji i walk, jakaś intryga w tle. Ze wszystkiego wywiązuje się idealnie, dostarczając krótkiej, ale przyjemnej rozrywki na poziomie, w przyjemnie amerykańskim stylu (ale z mniejszą ilością dram, co jest oczywiście plusem). Naprawdę mogę z czystym sercem polecić to każdemu fanowi superbohaterskich klimatów. Nie-fanom w sumie też mogę, to może być całkiem dobry start, bez potrzeby zapoznawania się z rozbudowanym uniwersum ani niczym takim. 

I tak oto jest, notka. Na dniach pojawi się pewnie obiecywany już dawno temu stosik, a później może nawet coś sensownego, tak dla odmiany. Kto wie. 
Zapraszam do krytykowania w komentarzach.  

Comments

  1. Gratuluję sprzedania się:D Recenzja zachęcająca, ale jakoś nie mogę się przekonać do superbohaterów. Czekam na stosik.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A dziękuję, dziękuję. :3
      Stosik powinien pojawić się jeszcze przed weekendem.

      Delete
    2. Szanowny Oscarze!

      Z wiedz, że z naszym komiksem możesz zapoznać się zupełnie za darmo, albowiem na platformie ISSUU opublikowaliśmy krótkometrażowy komiks stworzony z okazji Dnia Darmowego Komiksu 2015, pt. "Rachunek sumienia". Pomoże Ci on wyrobić sobie częściową opinie na temat naszego komiksu :)

      Co więcej, "Lis" stoi nie tylko super-bohaterskimi potyczkami! To przede wszystkim komiks o zwykłych ludziach zamieszkujących współczesna nam Warszawę, mających swoje problemy i rozterki. Sam komiks pomyślany był również jako hołd do szeroko rozumianej popkultury. Daj się skusić i sprawdź sam ile easter eggów będziesz w stanie odnaleźć! :)

      Dla Twojej wygody poniżej załączamy link do "Rachunku sumienia".

      Pozdrawiamy serdecznie,
      Sol Invictus Komiks


      http://issuu.com/kraboslav/docs/rachunek_sumienia

      Delete
  2. Noo, gratulacje (; Współpraca zdecydowanie nietypowa i ciekawa (;
    A z komiksem na pewno się zapoznam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję. I również gratuluję, bo widzę, że też nawiązaliście współpracę. :)
      Będę teraz wyczekiwać recenzji "Lisów", mam nadzieję, że przypadną Ci do gustu.

      Delete

Post a Comment